ArKos Opublikowano 15 Marca 2010 Udostępnij Opublikowano 15 Marca 2010 Opis usunięcia awarii przełącznika zespolonego świateł - częstej przypadłości Forda Escorta Przede wszystkim należy się zaopatrzyć w lutownice i trzy śrubokręty, albo śrubokręt z wymiennymi końcówkami. 1. Należy odkręcić plastikowe osłony kolumny kierowniczej. Są one przykręcone 2 śrubkami od góry i 4 od dołu. Ale te śrubki, żeby było łatwiej są nietypowe, ponieważ maja sześciokątne wgłębienia na śrubokręt. Nie pamiętam jak się nazywa ten typ klucza, ale najczęściej wystarczy kupić taki dziwny "kilkunastozłotowy zestaw kluczy hipermarketowych" żeby mieć narzędzia do takich dziwności. Po odkręceniu osłon ściągamy je i gdzieś wynosimy. 2. Na środku wyłącznika, tego nie widać od strony kierowcy, od góry, jest śrubka, u mnie do niej jest potrzebny czworokątny śrubokręt. Ale problem polega na tym, ze śrubokręt musi być na tyle krotki, żeby wlazł i na śrubkę i pod osłonę zegarów. Po odkręceniu wyłącznika podnosimy go do góry. Dla chorych na serce i strachliwych nastąpi teraz taki moment ze włącza się trąbka tj. pies na pieszych, ale to trwa chwile i sygnał się wyłącza jeśli całkowicie wyciągniemy przełącznik. 3. Po lewej i po prawej stronie przełącznika są wiązki przewodów. Na dole wtyczek są zatrzaski które należy wcisnąć do oporu i wyciągnąć wtyczki ku górze. Ważne, nie ciągnąc zgodnie z kierunkiem przewodów, ale właśnie ku górze lekko ukosem. 4. Przełącznik mamy wyciągnięty i położony na stole ginekologicznym nogami do góry. Teraz bierzemy jakiś mały śrubokręcik i odkręcamy dwie śrubki umieszczone na rogach przełącznika. 5. Teraz potrzebny jest mały i plaski śrubokręt. Osłona przełącznika trzyma się na kilkunastu zatrzaskach które musimy po kolei rozsupłać. Tutaj można dostać choroby psychicznej i pierwszych chwili zwątpienia w tą imprezę. 6. Po rozsupłaniu wszystkich zatrzasków należy podważyć całą osłonę/klapkę i wyciągnąć ku górze. UWAGA na wyłącznik awaryjnych bo jak wyskoczy to szlag trafi cały jego mechanizm. 7. Od strony wyłącznika świateł jest takie małe czarne pudełeczko. To jest przekaźnik do długich świateł. Należy wsunąć pod niego śrubokręt i wysunąć dziada, bo tylko przeszkadza. 8. Lutownica, rozgrzewamy i rozlutowujemy przewody po prawej stronie. Nie trzeba pamiętać które bo i tak kombinacji jest niewiele, a zawsze to można potem sprawdzić. Tj. jak nie zapamiętamy to nic wielkiego się nie stanie, ale potem będzie dodatkowe 10 min roboty z eksperymentowaniem czy nic się nie spali. 9. Jak już wylutowaliśmy przewody to wyciągamy przełącznik światełek. Ciągniemy jak jasna cholera ruszając nim na boki. Należy uważać, żeby nic się nie omsknęło, bo uderzymy tym przekaźnikiem o cos twardego to może się rozsypać na kawałki, a od składania choroba psychiczna na miejscu. 10. Wyciągamy 4 blaszki z wyłącznika. Odcinamy przewody od blaszek. TAK, TAK odcinamy! Po prostu są one tak krótkie, ze potem ze zmontowaniem przełącznika jest problem, a nie wiadomo właściwie na etapie montażu czy się udało naprawić to dziadostwo. Wiec potrzebujemy zmontować przekaźnik i zostawić przełącznik świateł na zewnątrz. 11. Podginamy blaszki nieco w stronę styków. Dodatkowo oczyszczamy styki papierem ściernym. Lutujemy do blaszek nowe dłuższe o 50% przewody. Ważne żeby były one giętkie, miedziane i niezbyt grube a właściwie cienkie. Przeciągamy przewody przez dźwignię aż do końca (można wykorzystać w tym celu jeden ze starych przewodów). 12. Zakładamy blaszki do wyłącznika wciskając je mocno. Tutaj trochę pomyślunku, bo blaszki wchodzą do przełącznika tylko w jego określonej pozycji. O ile pamiętam to tą pozycją jest włączenie świateł mijania. Teraz lutujemy przewody do płytki. Zakładamy osłonę przekaźnika bacząc żeby wszystkie zatrzaski zaskoczyły. Zakładamy przekaźnik (czarna skrzynkę) i lecimy w te pędy do samochodu. 13. Montujemy przełącznik na kierownicy. Teraz moment ekstazy albo załamania. Jeśli dobrze dogięliśmy blaszki i założyliśmy do przełącznika to powinno wszystko działać. Jeżeli nie to przechodzimy do pkt. 11 i tak aż do końca. Moim błędem była nieznajomość długości przewodów. Po prostu jak wyciągałem przełącznik to wyrwałem je z blaszek i musiałem potem jechać bez kierunkowskazów i świateł po lutownice. Na szczęście hipermarket 1km od domu. Drugi błąd to mocne manipulacje całym przełącznikiem, po prostu powyciągałem dźwignie z umocowana i potem już miąłem kłopoty ze złożeniem, bo nie działały albo kierunkowskazy, albo wycieraczki działały tylko na trzecim biegu itp. Ogólnie to co widzicie powyżej to jest to jak powinno być, bo ja robiłem zupełnie odwrotnie przez co straciłem na to cały dzien. Cóż, zawsze ktoś robi za pioniera (czyt. jelenia). Użyłem tez tutaj dużo skrótów myślowych, ale jak już ktoś się na to zdecyduje, to chyba odwagi mu nie brakuje wiec na inteligencje tez mu chyba nie zabraknie. Nie należy się bać ze robimy pod napięciem. Jak zetkniemy ze sobą niewłaściwe przewody to nic się nie stanie, co najwyżej włączy się cale uzbrojenie elektryczne samochodu tak jak po przekręceniu kluczyka (!). Autor: Krzysztof Pulapa Źródło: http://www.fordescort.org   Odnośnik do komentarza https://forum.samnaprawiam.com/topic/327-elektryka-naprawa-wy%C5%82%C4%85cznika-%C5%9Bwiate%C5%82-escort-mk7/ Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi